Dla przyszłego Aniołka Victorii Secret Mellonista
Wchodzę do wielkiego wieżowca, w którym mieści się wytwórnia mojego ojca. W jednej z sal nagraniowych czeka na mnie Iggy Azalea. Miała spotkać się z moim tatą, ale, ten musiał wyjechać do Francji by nadzorować premierę nowej płyty Adele w owym kraju ja, muszę zrobić to za niego. Nie am nic do Iggy tylko po prostu muszę otrząsnąć się po stracie Violetty i wymyślić coś, żeby do mnie wróciła. Wychodzę z windy i idę do sali numer 123. Wchodzą do niej nie wiedzę blond raperki stojącej za mikrofonem, w kabinie nagrań tylko 30-letnią piękność Victorii Secret - Lily Aldridge i stojącą obok niej przyszłą piękność VS 7-letnią dziewczynkę o imieniu Layla. Pamiętacie jak mówiłem, że nie raz zdradzałem Violę? Tak? To właśnie Layla jest owocem tej zdrady. Jedynej zdrady jakiej się dopuściłem, poza Fran oczywiście to jest właśnie ta zdrada. Miałem wtedy siedemnaście lat. Mój związek z Violą ... właściwie to jeszcze wtedy nie byliśmy razem. Dopiero wchodziliśmy w to wszystko. Wtedy pojechałem razem z moim tatą na pokaz VS by zobaczyć występ na żywo jednej z jego gwiazdek. Potem poszliśmy na przyjęcie i zapoznałem się z wtedy jeszcze 23-letnią Lily. Spędziłem z nią parę miłych chwil po czym wróciłem do domu. Utrzymywałem z nią kontakt przez długi czas. I doszło do tego, do tego, że mam dziecko. Layla Hannah. Layla Hannah Verdas.
- Witaj Lily, co cię sprowadza do Nowego Jorku? - spytałem. Nie przyjeżdża tutaj zbyt często, aczkolwiek cieszę się z każdego jej powrotu tutaj ponieważ tylko wtedy mogę zobaczyć własną córkę. Lily ogranicza nasze kontakty do rozmów przez telefon i właśnie takich spotkań. Kocham ją i chcę spędzać z nią każdą chwilę ale gdyby teraz Violetta się o niej dowiedziała to jeszcze bardziej oddaliło mnie od powrotu do niej.
- Nie przymilaj się León, nie mam ochoty na rozmowę. A tak poza tym; pamiętasz jak mówiłeś, że spędzasz mało czasu z Laylą? Tak? W takim razie mam dla ciebie wspaniałą wiadomość! Zaopiekujesz się nią przez caluśki miesiąc! Ja mam ważny projekt do wykonania na Florydzie a nie mogę jej wziąć ze sobą. Także Adios! - powiedziała i wyszła dając mi przed tym torbę, w której zapewne znajduję się bagaż mojego dziecka. Popatrzyła się na mnie a ja zmieszany odwzajemniłem uśmiech.
- Tato co ta za dziewczyna? - pyta mała zielonooka wskazując na zdjęcie moje i Violetty.
- To moja koleżanka. - odpowiadam bez wahania. Nie powiem jej, że to moja była dziewczyna. Jako na siedmioletnią dziewczynkę zaczęła by zadawać mnóstwo trudnych pytań i z pewnością rozmowa doszła by do tematów, na które ona ma jeszcze czas.
- Nie jestem już małym dzieckiem, wiem więcej niż ci się wydaje, poza tym; noszę stanik. - mówi dumna z siebie. Jak to wie więcej niż mi się wydaje?!
- Co to znaczy, że wiesz więcej niż mi się wydaje? - ona tylko wzdycha i kieruje na mnie wzrok swoich oczu.
- Mama powiedziała mi skąd się biorą dzieci i powiedziała, co robią w sypialni z Philip'em kiedy tak krzyczą. - kończy. Oj teraz Lily straciła w moich oczach. Kobieta, która ma trzydzieści lat opowiada dziecku co to seks. Będzie mi musiała to wszystko wytłumaczyć. Na przykład kto to Philip.
- Kto to Philip?
- Fagas mamy. On powiedział mi też, że kiedyś będę miała chłopaka, którego ty będziesz gonił po całym mieście i będziesz o mnie zazdrosny, a jak się na mnie zdenerwujesz to wyślesz mnie z powrotem do mamy.
- Po pierwsze - nie fagas tylko chłopak, a po drugie - jak to wyślę cię z powrotem do mamy? Przecież ty cały czas u niej mieszkasz.
- Tak ale mama powiedziała do Philip'a jak odjeżdżałam, że już mają spokój bo ty na pewno mnie weźmiesz a oni mnie nigdy nie odbiorą i zostanę tu z tobą. - Co? Nie, ona nie może tu zostać! Ja muszę zająć się teraz Violettą a nie bawić się w tatusia. Zabije Lily oj zabiję.
-Tatusiu przyszła do ciebie twoja koleżanka - mówi i wskazuję na osobę stojącą obok niej. Violetta. Nie wierzę.
- Violetta - szepcze nie wierząc we własne słowa.
- León, przyszłam bo jest coś o czym musisz wiedzieć ale chyba powiem Ci to kiedy indziej. Nie chcę przeszkadzać w spędzaniu wieczoru z rodziną. Szybko się pocieszyłeś wiesz? - schyla głowę w dół by powstrzymać łzy. Naprawdę wiem, że jestem złym człowiekiem. Nim się obejrzałem zaczęła kierować się w stronę drzwi.
- Proszę daj mi to wszystko wytłumaczyć! - podzielam do niej i padam przez nią na kolana.
- Kocham cię.
Rozdział wydaje się być w miarę długi i ciekawy. Mi się podoba ;) zajrzyjcie do zakładki bohaterowie ponieważ zaszło tam trochę zmian. Jeszcze raz wesołych świąt i do zobaczenia z rozdziałem nr 6 już w 2016 roku.
next. - 12 kom.
Love,
Ryan
- Witaj Lily, co cię sprowadza do Nowego Jorku? - spytałem. Nie przyjeżdża tutaj zbyt często, aczkolwiek cieszę się z każdego jej powrotu tutaj ponieważ tylko wtedy mogę zobaczyć własną córkę. Lily ogranicza nasze kontakty do rozmów przez telefon i właśnie takich spotkań. Kocham ją i chcę spędzać z nią każdą chwilę ale gdyby teraz Violetta się o niej dowiedziała to jeszcze bardziej oddaliło mnie od powrotu do niej.
- Nie przymilaj się León, nie mam ochoty na rozmowę. A tak poza tym; pamiętasz jak mówiłeś, że spędzasz mało czasu z Laylą? Tak? W takim razie mam dla ciebie wspaniałą wiadomość! Zaopiekujesz się nią przez caluśki miesiąc! Ja mam ważny projekt do wykonania na Florydzie a nie mogę jej wziąć ze sobą. Także Adios! - powiedziała i wyszła dając mi przed tym torbę, w której zapewne znajduję się bagaż mojego dziecka. Popatrzyła się na mnie a ja zmieszany odwzajemniłem uśmiech.
- Tato co ta za dziewczyna? - pyta mała zielonooka wskazując na zdjęcie moje i Violetty.
- To moja koleżanka. - odpowiadam bez wahania. Nie powiem jej, że to moja była dziewczyna. Jako na siedmioletnią dziewczynkę zaczęła by zadawać mnóstwo trudnych pytań i z pewnością rozmowa doszła by do tematów, na które ona ma jeszcze czas.
- Nie jestem już małym dzieckiem, wiem więcej niż ci się wydaje, poza tym; noszę stanik. - mówi dumna z siebie. Jak to wie więcej niż mi się wydaje?!
- Co to znaczy, że wiesz więcej niż mi się wydaje? - ona tylko wzdycha i kieruje na mnie wzrok swoich oczu.
- Mama powiedziała mi skąd się biorą dzieci i powiedziała, co robią w sypialni z Philip'em kiedy tak krzyczą. - kończy. Oj teraz Lily straciła w moich oczach. Kobieta, która ma trzydzieści lat opowiada dziecku co to seks. Będzie mi musiała to wszystko wytłumaczyć. Na przykład kto to Philip.
- Kto to Philip?
- Fagas mamy. On powiedział mi też, że kiedyś będę miała chłopaka, którego ty będziesz gonił po całym mieście i będziesz o mnie zazdrosny, a jak się na mnie zdenerwujesz to wyślesz mnie z powrotem do mamy.
- Po pierwsze - nie fagas tylko chłopak, a po drugie - jak to wyślę cię z powrotem do mamy? Przecież ty cały czas u niej mieszkasz.
- Tak ale mama powiedziała do Philip'a jak odjeżdżałam, że już mają spokój bo ty na pewno mnie weźmiesz a oni mnie nigdy nie odbiorą i zostanę tu z tobą. - Co? Nie, ona nie może tu zostać! Ja muszę zająć się teraz Violettą a nie bawić się w tatusia. Zabije Lily oj zabiję.
-Tatusiu przyszła do ciebie twoja koleżanka - mówi i wskazuję na osobę stojącą obok niej. Violetta. Nie wierzę.
- Violetta - szepcze nie wierząc we własne słowa.
- León, przyszłam bo jest coś o czym musisz wiedzieć ale chyba powiem Ci to kiedy indziej. Nie chcę przeszkadzać w spędzaniu wieczoru z rodziną. Szybko się pocieszyłeś wiesz? - schyla głowę w dół by powstrzymać łzy. Naprawdę wiem, że jestem złym człowiekiem. Nim się obejrzałem zaczęła kierować się w stronę drzwi.
- Proszę daj mi to wszystko wytłumaczyć! - podzielam do niej i padam przez nią na kolana.
- Kocham cię.
Rozdział wydaje się być w miarę długi i ciekawy. Mi się podoba ;) zajrzyjcie do zakładki bohaterowie ponieważ zaszło tam trochę zmian. Jeszcze raz wesołych świąt i do zobaczenia z rozdziałem nr 6 już w 2016 roku.
next. - 12 kom.
Love,
Ryan