One shot " Na zawsze razem"
Nie ma słów, które zniszczą Cię we mnie.
Przenoszę się do miejsc, w których mam Cię
Na zawsze, jesteś dla mnie.
Twój obraz w mojej głowie nie zgaśnie,
Nie zgaśnie, nie wyblaknie.
Zachowam Cię już w sercu na zawsze,
Na zawsze, jesteś dla mnie
I zostań już.
Dawid Kwiatkowski "Na zawsze"
Violetta
-Leon zrozum. My musimy się rozstać. Ty ułożysz sobie życie z kimś innym a mną się nie przejmuj. Ja dam sobie radę. - po raz kolejny tłumaczę mu ale on dalej nie rozumie. -
-Ale Vilu, dlaczego ty chcesz ze mną zerwać? Nie kochasz mnie? -
- Kocham Cię ale zrozum, że będzie lepiej jeżeli się rozstaniemy. -
- To podaj mi chociaż jeden powód dla którego powinniśmy się rozstać. - dalej drążył temat.-
-Dowiesz się wkrótce kiedy będzie odpowiednia pora. - powiedziałam bliska płaczu. Ostatni raz w życiu spojrzałam na niego, wstałam z ławki która znajdowała się w przepięknym parku, i szybkim krokiem poszłam do domu. Za parę godzin mam samolot do Nowego Jorku. Z moimi najlepszymi przyjaciółkami już się pożegnałam i zostawiłam im list do Leona który mają mu go dać dopiero gdy ja już będę w klinice w Nowym Jorku. Chciałam mu to powiedzieć patrząc w oczy ale za każdym razem tchórzyłam .Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć ale dziewczyny podsunęły mi ten pomysł z listem. Wiem, że to trochę głupie i niezbyt sprawiedliwe wobec Leona ale ja nie potrafiłam inaczej tego mu powiedzieć.
Leon
Czasami nie rozumiem dziewczyn. Zrywają z tobą bez powodu. Myślałem że Violetta jest inna ale najwidoczniej się pomyliłem co do niej. Ale z drugiej strony ja naprawdę ją kocham i będę walczył o ten związek albo chociaż chcę dowiedzieć się dlaczego ze mną zerwała. Teraz już nie będę jej męczył. Załatwię to jutro.
Jestem już w szkole i szukam Violi. Jednak nigdzie jej nie mogę znaleźć. Na ławce pod salą biologiczną siedzą jej przyjaciółki a po Violetcie nie ma śladu. Postanowiłem że do podejdę i dowiem się czy nie wią gdzie jest ich przyjaciółka.
- Cześć dziewczyny. -
- Cześć Leon. -
- Nigdzie nie mogę znaleźć Violetty. Szukam jej i szukam a znaleźć jej nie mogę. -
- Czyli jednak ci nie powiedziała? -
-Co mi miała powiedzieć? Dziewczyny o co wam chodzi? -
- To nie my powinniśmy ci powiedzieć tylko Violetta ale że jest niedostępna kazała nam to przekazać ci list. Poprosiła nas o to abyśmy powiedziały że ona wiele razy próbowała ci to powiedzieć co jest napisane w liście ale za każdym razem tchórzyła i za to bardzo ciebie przeprasza. -
- O czym wy dziewczyny mówicie? -
- O tym. - powiedziała Fran a Lu wręczyła mi białą kopertę. Nic z tego nie rozumiem. To wszystko jest takie trudne a w dodatku robi się coraz bardziej zagwatmane. Postanowiłem że dzisiaj zrobię sobie wolne od szkoły. W spokoju chcę przeczytać ten tajemniczy list od Violetty. W tym celu udałem się do parku. Usiadłem na ławce na której pierwszy raz pocałowałem Violettę i przeżyłem najpiękniejsze chwile w moim życiu. Przeżyliśmy tu wiele wspólnych chwil. Powoli zacząłem otwierać kopertę. Następnie wyjąłem z niej kartkę i zacząłem czytać:
Kochany Leonie!
Może zacznę do tego że bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę. Byłeś moją pierwszą i jedyną miłością. Pamiętam każda chwilę spędzoną z Tobą i na samo jej wspomnienie na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
Chcę ci również przekazać że wszystkie chwile spędzone z tobą były najpiękniejszymi chwilami w moim życiu.
Jednak nie pisze tego listu jedynie po to by powiedzieć ci jak dużo dla mnie znaczysz i jak mocno cię kocham, bo to wiesz.
Jest jednak pewna sprawa której nie potrafiłam ci powiedzieć patrząc prosto w oczy i za to bardzo chciałbym cię za to przeprosić. Mam również świadomość tego że nie uwierzysz w to co ci powiedziałam napisałam ale postanowiłam jednak ci to napisać bo należ ci wyjaśnienia.
Zaczęło się od tego że strasznie bolała mnie głowa. Później dołączyły do tego zawroty głowy i omdlenia. Z czasem pojawiły się także wymioty. Wtedy mój ojciec umówił mnie na wizytę u neurologa. Okazało się że jest już za późno na leczenie i zostało mi tylko pół roku życia, bo mam guza.Dzień za dniem mijał a ja z każdym następnym dniem traciłam siły aż nadszedł ten czas w którym musiałam wyjechać do kliniki w Nowym Jorku.
Dlatego za każdym razem gdy pytałeś się mnie dlaczego musimy się rozstać unikałam odpowiedzi. Próbowałam ci powiedzieć ale za każdym razem tchórzyłam.
Wiem że teraz jest ci ciężko po tym czego się dowiedziałeś ale błagam cię nie załamuj się i żyj dalej. Zapomnij o mnie i ułóż sobie życie z kimś kto da ci szczęście.
Wiem że cię zraniłam tym listem ale jak już napisałam wcześniej chciałam ci powiedzieć ale za każdym razem tchórzyłam.
Na zawsze kochająca cię
Violetta
Na kartce były ślady łez ale teraz w tej chwili było to mało istotne. Najważniejsze było teraz tylko dowiedzenie się w jakiej klinice znajduje się Violetta. Muszę być przy niej w tych trudnych chwilach. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej pobiegłem do szkoły. Jej przyjaciółki na pewno wiedzą gdzie jest a ja spróbuję wyciągnąć to z nich.
- Fran, Naty, Lu, Camila, zaczekajcie. Mam do was jedno ważne pytanie. -
- Nie możemy ci powiedzieć w jakiej klinice leży Violetta bo jej obiecałyśmy że nie piśniemy słówka.- powiedziała Fran. -
- Ale dziewczyny wy nie możecie mi nie powiedzieć. Ja ją kocham ponad życie i chcę być chociaż przy niej w tych trudnych chwilach dla niej. - z moich oczu popłynęły łzy,-
- Leon ale postaw się na jej miejscu. Chciałbyś widzieć jak najbliższa ci osoba widzi twoje cierpienie i jak z każdym dniem opadasz z sił. To samo nam powiedziała i zabroniła mówienia w jakiej klinice jest. - tym razem powiedziała to Camila. -
- No to powiedźcie mi chociaż ile zostało jej czasu? -
- Ponad miesiąc,- odpowiedziała Naty-
- Dzięki. - powiedziałem i odszedłem od nich. Dobrze wiedziałem że mi nie powią w jakiej klinice jest Viola dlatego nawet nie próbowałem z nich to wyciągać. Pierwszy raz w życiu się poddałem i jest mi z tym strasznie ciężko.
Franceska
- Dziewczyny czy wy nie widzicie w jakim on jest stanie. My musimy mu powiedzieć gdzie jest Violetta. -
- Ale Fran przecież ona nam zabroniła tego mówić. Powiedziała wyraźnie że nie chce aby ja widział w takim stanie. Ona chce aby zapamiętał ją jako uśmiechniętą, pełną radości i energii dziewczynę. To jej ostatnia prośba względem nas i wypadało by ją spełnić. - powiedziała Lu. -
-Ale dziewczyny zobaczcie jak on wygląda. Wczoraj spotkałam jego matkę. Pytała się mnie czy nie wiem co stało się Leonowi. Ona się o niego strasznie martwi. Ja z resztą też bo po części czuję się winna temu że jest w takim stanie bo nie mogę mu powiedzieć gdzie leży Violetta. Nie zauważyłyście że Leon chodzi cały czas zapłakany i przygnębiony. Widać po nim że nie śpi po nocach i strasznie zmarniał. Dziewczyny jak tak dalej będzie to on jeszcze prędzej niż Viola zniknie z tego świata. - powiedziałam im to co sądzę o Leonie. -
- Racja. Ja nie chciałabym mieć na sumieniu Leona. - moja wypowiedź poparła Ludmiła. - -
- Dobra, dobra. Powiemy Leonowi gdzie jest Violetta ale jest jeden warunek. my razem z nim polecimy do tej kliniki. - powiedziała Camila.-
- Mi pasuje. A wam ? - odpowiedziałam i zapytałam się Naty i Lu. -
-Mi też pasuje.- powiedziała Lu. -
- Dobra. Niech wam będzie.- zgodziła się Naty pomimo lekkiego zawachania. -
- No to trzeba tylko znaleźć Leona i mu o tym powiedzieć. -podsumowała Camila.-
- Z tym akurat nie będzie problemu, bo on właśnie idzie korytarzem. - powiadomiła nas Naty.-
- Leon! Leon stój! Musimy ci coś ważnego powiedzieć. - darłam się do niego a z pustym wyrazem twarzy spojrzał na nas.-
- Co chciałyście? - jego głos był pełen smutku. -
- Podamy ci adres tej kliniki ale jest jeden warunek. My jedziemy z tobą. -
- Kiedy samolot. - gdy to usłyszał automatycznie ożył. -
- Za 5 godzin. - powiedziała Lu która kończyła rozmawiać ze swoją matką. -
- Dobra. To ja idę się spakować a w razie zmiany planów dzwońcie. -powiedział Leon i już go nie było. -
- Dobra dziewczyny ja też już lecę bo muszę się spakować i jeszcze porozmawiać z rodzicami. - powiedziałam i szybki krokiem wyszłam ze szkoły.
Od pięciu minut szukam moich przyjaciółek i Leona ale nigdzie ich nie widzę. Za 15 minut startuje nasz samolot a ich nadal nie ma. Jednak po chwili usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się w stronę z której dobiegał głos i ujrzałam tam osoby które szukałam.
- Gotowi? - pytam się ich.-
- Jak nigdy.- Odpowiada pewny swoich słów Leon. -
- To czas ruszać podsumowuje Naty.-
Parę godzin później
Violetta
Leżenie w tym łóżku i patrzenie się w sufit robi się coraz bardziej nudne. Strasznie brakuje mi Leona i moich przyjaciółek ale sama chciałam się odciąć od nich. Nie chcę aby patrzyli na to jak z każdą chwilą jestem coraz słabsza i nie daję sobie rady. Niech ułożą sobie życie od nowa beze mnie. Moje przemyślenia przerywa pukanie do drzwi. Nie wiem kto ale na pewno nie lekarz kub pielęgniarka bo oni nie pukają tylko bezpośrednio wchodzą do środka.
- Cześć Violu. - wydaje mi się że słyszę ten głos. Ale to na pewno są tylko zwidy. Mam bujną wyobraźnię i na pewno płata mi ona figle. W celu upewnienia się że to tylko zdaje mi się uszczypnęłam się .-
- Ja chyba śnię. - powiedziałam nie dowierzając z rozszerzonymi oczami. -
- Wcale nie. Jestem tutaj i nie zamierzam cię opuścić. -
- Ale jak ty tu? Jakim cudem tu się znalazłeś? Przecież tylko dziewczyny wiedziały i obiecały mi że nie pisną przy tobie nawet słówkiem gdzie się znajduję. -
- Mam swoje sposoby. Tęskniłem. Z resztą nie tylko ja. Wchodźcie. -
- Violu nawet nie wiesz jak tęskniłyśmy, jak nam ciebie brakowało. - powiedziała Camila. Następnie wszystkie rzuciły się na mnie i przytuliły się do mnie. -
- Zabiję was. Zabiję. Miałyście nikomu nic nie mówić. -
- Jakbyśmy nie powiedziały temu zakochanemu aż po uszy facetowi, który teraz wpatruje się w ciebie jak w obrazek, to moim zdaniem on by prędzej zmarł z przemęczenia niż ze starości. -
- Aż tak źle było? - zapytałam się lekko zmartwiona Fran. -
- Ja myślę że to Leon powinien ci powiedzieć ale szczerze jak się zachowywał. - odpowiedziała mi.-
- No to Verdas szykuj się na specjalne kazanie ode mnie i mojego lekarza prowadzącego na temat dbania o zdrowie. - powiedziałam to z smutkiem bo było mi przykro że Przeze mnie w takim stanie był Leon. -
- To my was może zostawimy? Jak widać musicie poważnie porozmawiać. - powiedziała Lu i siłą wyciągnęła z sali Camilę, Fran i Naty. -
- Przeczytałeś list? -
- Tak.-
- To wiesz co jest w nim napisane. Zapomnij o mnie i ułóż sobie życie od nowa z kimś innym, Leon tak trudno zrozumieć te dwa zdania? -
- Ale Violu ja nie potrafię o tobie zapomnieć. Wiesz że cię kocham ponad życie i nigdy nie przestanę. I od razu mówię że zostaję tu tak długo jak będzie potrzeba. -
- A co ze szkołą? - zapytałam się.-
- Szkoła jest teraz najmniej ważna. Najważniejszą osobą w życiu jesteś ty i nic mnie nie przekona żebym wrócił do Buenos Aires. I nawet nie próbuj zaczynać kazania bo i tak nic już nie zdziałasz. -
- A ja wcale nie mam ochoty ci prawić kazań na ten temat. To twoje życie i ty podejmujesz decyzje nie ja. Ale skoro tak bardzo się prosisz o to kazanie to coś na szybko mogę wymyślić. -
-Obejdzie się bez tego.- powiedział ucieszony i mnie pocałował. -
- Ale musimy pogadać na temat tego co powiedział Fran . - powiedziałam po oderwaniu. -
- Zrozumiałem że źle zrobiłem . - powiedział wymijająco . -
- No dobra. Odpuszczę ci. -
4 tygodnie później '
Narrator
Chłopak wraz z 4 dziewczynami codziennie przychodzili do Chrej dziewczyny i siedzieli tam tak długo dopóki nie przyszła pielęgniarka i siłą ich nie wyprosiła z sali. Brunetka marniała z dnia na dzień ale przy znajomych próbowała udawać że wszystko jest w porządku. Powoli zaczynała domyślać się że niedługo już odejdzie z tego świata.Nadszedł jednak ten dzień w którym zawołała do siebie swoje przyjaciółki a swojego chłopak posłała po coś do jedzenia.
- Dziewczyny ma do was ogromną i ostatnią prośbę. Dopilnujcie żeby Leon ułożył sobie życie z kimś kto będzie go kochał i da mu dużo szczęścia. Nie pozwólcie mu na to aby cały czas mnie opłakiwał. -
- Obiecać nie możemy że znajdzie sobie kogoś ale możemy dopilnować tego aby cały czas nie opłakiwał cię. -
- Dobre i to. Ale teraz jednak chciałabym się z wami pożegnać bo czuję że później już nie będzie okazji. Tak więc może zacznę od tego że mieć takie przyjaciółki jak wy to posiadać skarb. Nauczyłyście mnie jak radzić sobie w życiu, to wam mogłam się wygadać. Wiedziałyście jak mnie pocieszyć, jak rozweselić. Jednym słowem wiedziałyście co zrobić w danym momencie. Nie żałuję że was poznałam i życzyłabym każdemu aby miał takie przyjaciółki jak ja. Nigdy także nie zapomnę o naszych wypadach na karaoke oraz pikniki. Tych nocowąń na których bawiłyśmy się do białego rana. Dziękuję za każdy uśmiech skierowany do mnie. Przy was znikały moje problemy i choć na chwilę mogłam zadzwonić do was o każdej porze dnia i nocy a wy i tak by mnie wysłuchałyście. To dzięki wam częściowo spełniłam moje marzenia. To wy nauczyłyście mnie jak twardo stąpać po ziemi. Teraz to ja chciałabym dać wam radę. Korzystajcie z życia. One się nie powtórzy i warto je przeżyć radośnie. Teraz wiem że płacz był tylko stratą czasu. żegnajcie dziewczyny.-
- Violu trzymaj się. Wpadniemy później. powiedziała Fran który za lada moment się rozpłacze. Zauważyła także że chciałabym porozmawiać z Leonem i delikatnie próbowała je wygonić z sali. Jednak przed wyjściem każda mnie przytuliła i szepnęła ciche żegnaj. -
- Viola jak się czujesz? Jesteś strasznie blada. - powiedział zaniepokojony Leon. -
- Nie przejmuj się ze mną wszystko jest w porządku. -
- Na pewno czy lepiej mam iść po lekarza? -
- Nie. Muszę ci coś powiedzieć. -
- Mów śmiało. -
- Wiele rzeczy będzie które powiedziałam dziewczynom. Jednak stwierdziłam że powiem wam to osobno. Zacznę może od tego że bardzo cię kocham. Do tej pory pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Już wtedy wiedziałam że nie będziesz mi obojętny. Mieć takiego chłopak to zaszczyt. To z tobą oprócz moich przyjaciółek przeżyłam najpiękniejsze chwile. Przy tobie czułam że mogę wszystko. Byłeś, jesteś i będziesz dla mnie najważniejszy jednak mój czas powoli się kończy a ty będziesz musiał żyć dalej. Mogłabym o tobie i twoich cechach mówić do rana ale zrezygnuję z tego. Twój uśmiech nauczył mnie że za chmurami i tak będzie słońce. Zawsze gdy spędzałam z tobą czas nic się nie liczyło tylko ty. Zegar stawał w miejscu. Wiedziałeś jak mnie pocieszyć gdy pokłóciłam się z ojcem lub przyjaciółkami. Wiedziałeś co zrobić abym się uśmiechnęła. Kocham cię i chcę abyś był szczęśliwy z kimś innym.-
- Ja też cię kocham i nie mogę ci obiecać że będę szczęśliwy z kimś innym bo jedynie ty mi je potrafiłaś dać. - Chłopak po wypowiedzeniu tych słów pocałował ją. Tą czynność przerwało mu donośne pikanie. Oderwał się od niej . Obawiał się najgorszego. Po chwili do sali wbiegli lekarze. Wyprosili go ale on nie wyszedł. Jedynie co go obchodziło to to co się dzieje z jego dziewczyną. Jednak nie było mu dane zostać w tej sali na długo . Pielęgniarki siłą wyprowadziły na korytarz. Tam ujrzał zmartwione przyjaciółki. One wiedziały że to koniec jednak w głębi sercu liczyły na to że jest jeszcze jakaś szansa na to aby uratować ich przyjaciółkę. Podeszły do chłopaka i przytuliły go. Ich uścisk przerwał lekarz który wychodził z sali.
- Przykro nam ale nie udało się uratować panny Violetty. - po usłyszeniu tych słów chłopak rozpłakał się a następnie pobiegł do łazienki. Z kieszonki kurtki wyciągnął żyletkę. Powoli przyłożył ją do nadgarstka.
- Teraz już będziemy na zawsze razem. - powiedział to i przejechał kilka razy po skórze. Po chwili przed oczami zrobiło mu się ciemno i opadł na ziemię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz