- Znowu cię pobił kochana? - zapytała z troską Lu. Blondynka jest siostrą León'a. Doskonale wiedziała co robi jej brat. Zawsze gdy szatyn mnie pobił przychodziłam do niej i wyżalałam się jej, natomiast ona opatrywała rany, które zawsze były. Pewnie za chwilę zaproponuję mi abym została u niej na noc a ja, i tak się nie zgodzę i powiem że jak León wróci i zobaczy, że nie ma mnie w domu to na drugi dzień będę leżała w trumnie. Ludmiła nigdy nie rozmawiała z moim chłopakiem o tym co dzieje się u nas w domu. Wiele razy chciała ale mówiłam jej, że to i tak nic nie da.
- Tak, zresztą sama widzisz - odpowiedziałam jej. Moja przyjaciółka miała szczęście. U jej boku spoczywał wspaniały mężczyzna. Federico Stecker. Już za dwa miesiące przyjmie jego nazwisko, a za niespełna pięć miesięcy na świat przyjdzie mała Luśka. Fede jest najlepszym kumplem León'a. On również nie wiedział co wyprawia jego przyjaciel. Nikt tego nie wiedział poza mną, León'em i Ludmiłą.
Wiele osób powiedziałoby, że moje życie jest jak z bajki. Mieszkam w jednym z największych miast świata. Ja wybrałam akurat to miasto, w którym jeżdżą żółte taksówki. Mam najwspanialszych przyjaciół pod słońcem. Do naszej paczki oprócz Lu i Fede należy jeszcze Francesca. A na koniec mogliby powiedzieć, że mam wspaniałego chłopaka. Tak jak już mówiłam; nikt nie wie o znęcaniu się nade mną oprócz mnie i mojego chłopaka oraz Ludmiły. Zawsze przed ludźmi na ulicy udajemy idealną parę. Co prawda León nie bije mnie 24 godziny na dobę. Jest dzień, w którym będzie obsypywał mnie komplementami i na okrągło mówił, że mnie kocha a jest dzień taki, że gdy tylko się na mnie popatrzy i zaczyna mnie bić. Istnieje również coś takiego jak codzienność czyli 24 godziny, które dzielą się na pobicie z rana, wizyta u Ludmi potem kolacja z León'em i najlepsze o czym marzy każdy człowiek - sen. Ja normalnie o tej porze zmierzałabym do domu po to by wziąć prysznic i położyć się spać ale nie tym razem. Myślałam, że dzisiaj będę przeżywać codzienność ale León'owi zebrało się na wieczorne amory i teraz zmierzam do restauracji na randkę. Znowu będziemy udawać idealną parę a jak wrócimy to dostanie mi się kolejny raz. Za co? Na przykład za to, że na randkę zamiast pięknej, czerwonej, koronkowej sukienki od niego założyłam zwyczajne czarne rurki a do tego białą bluzkę z długim rękawem bo musiałam zakryć siniak na rękach i nogach. Oczywiście, mogłam to zapudrować gdyby to nie były nogi! I tak zmagałam się z zakryciem fioletowego koła na moim policzku chyba godzinę. León czeka na mnie już w lokalu a ja pewnie zaraz się spóźnię.
- Co dziś robiłaś Violu? - pyta się mnie mój ukochany chłopak a ja zastanawiam się co odpowiedzieć. Coś w stylu: ,,Po tym jak mnie pobiłeś pobiegłam do Ludmiły bo krew lała się ze mnie strumieniami i nie wiedziałam co robić'' odpada. Muszę coś wymyślić.
- A wiesz ... odwiedziłam Ludmiłę, poszłam na zakupy i takie tam. A ty co robiłeś? - odpowiadam kierując swój wzrok na talerz dłubiąc widelcem w sałatce z owoców morza. Często rozmawiam z León'em, zwłaszcza na błahe tematy typu pogoda lub co dziś robiłaś/eś. Nigdy nie drążyliśmy tematów naszego związku lub związków innych. Pierwsza raz gdy rozmawialiśmy o związku wypowiadaliśmy się na temat ślubu Ludmiły i Federa, na którym mamy być starszymi i rozmawialiśmy o małej Luśce, dla której będziemy rodzicami chrzestnymi. Pewnie zastanawiacie się dlaczego mówimy na nią mała Luśka. Otóż dlatego, że nikt poza rodzicami nie zna jej imienia a oni nie chcą nam go zdradzić. Czasami mówimy jeszcze na nią Nieznajoma X.
- Praktycznie to nic. Byłem w pracy a potem przyszedłem do domu i zadzwoniłem do ciebie aby zaprosić cię na kolację - widzicie? Nawet nie wspomniał o incydencie z rana, zachowuję się jakby totalnie nic się nie stało. Może opowiem wam coś o jego pracy. No więc León pracuję razem ze swoim ojcem, który jest szefem całego biznesu, który kiedyś będzie należał do mnie i do León'a. Tak do mnie i León'a ale będzie to miało dopiero miejsce po tym jak oficjalnie zostanę panią Verdas i zaprzeczę pytaniom: León mi się nie oświadczył. Jeszcze nie. A wracając do biznesu starszego Verdas'a jest to wytwórnia płytowa. Verdas Records Inc. Przez tą instytucję mogłam zjeść kolację na przykład z Adele lub zatańczyć na balu z Justinem Bieber'em. Tańczyłam z Bieber'em, niemożliwe a jednak. Mogłam zatańczyć z nim na ostatnim balu, który odbył się miesiąc temu ale León nie dość, że biję to jest jeszcze chorobliwie zazdrosny. Dlatego zabronił innym mężczyznom się do mnie zbliżać. Nadzieja, że on kiedyś się maleje we mnie z każdym dniem.
- Dziewczyno takiego wstydu jeszcze nikt nigdy mi nie zrobił!! Kto normalny na randkę przychodzi w spodniach?! - siedzę na kanapie słuchając kazania od León'a za to, że przyszłam na randkę w spodniach. Mówiłam, że tak będzie. Nie dość, że z moich oczu wypływa tysiąc łez na minutę to jeszcze mam wrażenie, że mój policzek za chwilę odpadnie. Uderzył mnie w niego chyba piętnaście razy.
- León ... ja ... ja - nie mogę nic mu odpowiedzieć bo i tak wiem, że to nic nie da. Popatrzyłam się na niego. Jego wzrok skierował się na mnie. Podszedł do mnie i uderzył mnie znowu w twarz. Złapał mnie za ramię i zmusił do wstania z kanapy. Stałam przed nim a on okładał moje ciało pięściami. Gdy poczułam ból brzucha upadłam na ziemię. Na koniec dał mi kopniaka w plecy, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
***
Cześć! Kolejny rozdział w waszych rękach. No tak on się prezentuje i nie mam weny na tę notkę także do zobaczenia pod dwójką.
Ryan
next - 3 kom.