poniedziałek, 26 stycznia 2015

OS z 2 miejsca "Ślub" by Truskaffkova

Część 1
//Violetta//
       To już jutro moja przyrodnia siostra, Natalia bierze ślub. Mam być jej świadkową, wraz z najlepszym przyjacielem Maxiego, narzeczonego hiszpanki. Nie znam go osobiście, ale wiem, że ma na imię Diego i jest ode mnie starszy o 3 lata. Na weselu ma być również przyrodni brat Maxiego, Leon. Znam go od jakiś ośmiu miesięcy i przekonałam się, że jest strasznym dupkiem. Nie widziałam go już pięć miesięcy i nie wiem czy się zmienił.
        Obecnie siedzę w mojej garderobie i wybieram szpilki, które będą pasować do sukienki na jutrzejszą uroczystość. Już miałam wziąć do ręki krwisto czerwone buty, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Wstałam z czarnej pufy i powędrowałam na dół, aby zobaczyć kto przyszedł. Po otworzeniu drzwi ujrzałam chłopaka o zielonych oczach, przypominał mi kogoś, ale właśnie kogo?
-W czymś pomóc?
-Tak jakby. Szukam domu o numerze 61. Wiesz gdzie to jest?-spytał
Chwila, chwila przecież to adres Naty i Maxiego. Może to Diego, albo Leon?
-Jasne. To tu na przeciwko. A kogoś konkretnego szukasz?
-Tak, przyjechałem na ślub mojego przyrodniego brata.
-Maxiego?
-Tak, a skąd wiesz?
-Mam swoje źródła-odpowiedziałam tajemniczo
-Muszę lecieć cześć!
-Pa!
To nie możliwe, aż tak się zmienił? Przecież ludzie tacy jak on NIGDY się nie zmieniają. Nie myśląc o tym dłużej powróciłam do wybierania butów na jutro...
            Obudziłam się dość wcześnie, ponieważ muszę iść do kosmetyczki i fryzjera. Ślub ma się zacząć o 13.00, ale ja jako świadkowa muszę być w domu państwa młodych o równej dwunastej. Na szczęście mieszkają naprzeciwko mnie i nie muszę iść, ani jechać nigdzie. Wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni. W salonie zauważyłam malutkie pudełeczko, a obok niego widniał liścik. Okazało się, że to hiszpanka weszła do mojego domu i przyniosła mi bransoletkę, którą zostawiłam wczoraj wieczorem u niej. Niestety, liścik miał dość smutną treść''Violu. Diego miał wypadek, zginął na miejscu. Na jego miejsce będzie Leon. Uroczystość nie będzie taka wesoła, ale damy radę.Kocham, Natka'' O matko! Diego nie żyje do tego ma go zastąpić Verdas. Cóż, jakoś przeżyje. Najgorsze jest to, że zmarł w dniu ślubu swojego najlepszego przyjaciela. Odłożyłam obie rzeczy na stolik i poszłam się ubrać. Za godzinę, czyli o 10.00 mam być u fryzjera, który jest dwie przecznice stąd.


//Leon//
       To już dzisiaj odbędzie  się ślub. Szkoda tylko, że umarł Diego. Na bank nie będzie tak wesoło, ale uroczystości nie można odwołać. Maxi chyba z pół godziny błagał mnie abym został jego świadkiem. Miałem dość jego paplaniny, więc się zgodziłem. Ciekaw jestem kto będzie świadkową. Może Violetta? Pamiętam jak parę miesięcy temu darliśmy ze sobą koty, ale się zmieniłem, na lepsze. Mam nadzieję, że się pogodzimy. Czasami myślę jak wygląda, jaki ma charakter i gdzie mieszka. Zostały nam trzy godziny do uroczystości, a ja jestem w proszku. Do tego godzinę wcześniej mamy się wszyscy spotkać w domu narzeczeństwa. Na szczęście Maxi zaproponował, abym zamieszkał z nimi i nie muszę nigdzie jeździć, żeby się z nimi spotkać. Szczęśliwy poszedłem wziąć prysznic, a później ubrać się w garnitur. Gotowy zacząłem czekać na właściwą godzinę...

Część 2
//Violetta//
        Para młoda powoli wchodzi do kościoła, a ja z Leonem idziemy za nimi. Natalia i Maxi wyglądają razem cudownie. Co jakiś czas obracam się w stronę meksykanina, który znajduje się po mojej prawej stronie. Po kolejnym odwrócenie wzroku w oddali zobaczyłam Diego? Przed paroma dniami gdy''żył'' Maxi przyniósł mi jego zdjęcia. Przecież on nie żyje. Leon widząc moją minę skierował wzrok za Siebie. Hiszpan uśmiechał się do nas. Coś czuję, że ten jego''wypadek'' był ustawiony. Doszliśmy do ołtarza i zajęliśmy odpowiednie miejsca. Coś czuję, że na weselu stanie się coś wyjątkowego...
          Cała uroczystość minęła spokojnie. Oboje powiedzieli sobie sakramentalne ''TAK'' i nikt nie sprzeciwiał się ich związkowi. Teraz cała nasza czwórka jedzie do budynku, w którym ma odbyć się wesele. Jesteśmy w limuzynie, więc z tyłu siedzę z Leonem, a przed nami świeże małżeństwo. Mam szansę, aby porozmawiać z Verdasem. Popatrzyłam na niego, znowu i powiedziałam:
-Leon, musimy porozmawiać
-O czym?
-O wszystkim. Czy między nami musi być tak jak było?
-Nie musi- odpowiedział ze stoickim spokojem
-Czyli?
-Możemy być przyjaciółmi, jeśli ty chcesz- oznajmił
-Chcę
-Przyjaciele?
-Przyjaciele- potwierdziłam jego słowa
Uścisnęliśmy sobie ręce i przytuliliśmy się. Po paru minutach pojazd się zatrzymał, a my wysiedliśmy z niego. Teraz tylko wystarczyło nam czekać na resztę gości...

//Leon//
        Po zjedzeniu ciepłego posiłku zacząłem z Violettą tańczyć. Nie rozumiem jak mogliśmy się kiedyś nienawidzić. Na całe szczęście zostaliśmy przyjaciółmi, z czego BARDZO się cieszę. Nagle Violi zrobiło się słabo, więc poszliśmy na dwór przejść się. Po paru minutach Castillo czuła się i wróciliśmy do środka. Akurat wznoszono toast za Naty i Maxiego. U Violetty nie skończyło się na jednym drinku, tak jak u mnie. Opiliśmy się tak, aż podrywaliśmy się nawzajem. Około godziny pierwszej w nocy poszliśmy do pokoi, które znajdowały się na górze. Od progu zaczęliśmy się całować, aż doszło do TEGO.
          Obudziłem się przed godziną ósmą. Zobaczyłem wtuloną we mnie szatynkę. Dopiero po chwili doszło do mnie to, że przespaliśmy się ze sobą. Ubrałem się we wczorajsze ubrania i napisałem liścik, który zostawiłem na szafce nocnej:''Droga Violetto. Po przebudzeniu się uświadomisz sobie co stało się w nocy. Bardzo Cię za to przepraszam. Zostaliśmy przyjaciółmi, a tu takie coś. Postanowiłem, że zniknę z twojego życia. Żegnaj, Leon...''. Wyszedłem z pomieszczenia i pojechałem po swoje rzeczy. Jeszcze dzisiaj kupię bilet i wylecę do Meksyku. Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieją moją decyzję...

//Violetta//
         Obudziłam się o godzinie 10.00. Pamiętam urywki tego co stało się w nocy. Zobaczyłam, że obok mnie nie ma Leona, a na szafce nocnej leży jakaś karteczka. Po przeczytaniu jej zalałam się łzami. Zostawił mnie, być może nigdy go już nie zobaczę. Po chwili do pokoju weszła Natalia. Kiedy zobaczyła mój stan to bez słowa podeszła do łóżka i przytuliła mnie. Cieszę się, że mam w niej wsparcie. Poprosiłam ją, aby wyszła, bo muszę się przebrać. Wykonała moja prośbę, a ja pozbierałam moje ubrania, które założyłam na siebie. Poprawiłam makijaż i poszłam do auta, gdzie czekała na mnie moja przyjaciółka, Ludmiła. Odwiozła mnie do domu, gdzie przebrałam się w coś luźniejszego i ponownie zaczęłam płakać. Czy zawsze muszę mieć takiego pecha?

Część 3
//Violetta//
       Od paru dni źle się czuję. Co chwilę biegnę do łazienki i wymiotuję. Podejrzewam, że mogę być w ciąży, ale zaraz odsuwam od siebie tą myśl. Chociaż wszystko się zgadza. Okres mi się spóźnia, ciągle wymiotuję i do tego jestem strasznie głodna. Muszę zrobić ten test, na szczęście mam go w zapasie, ponieważ kiedyś miałam taką sytuację i został mi jeden. Powoli weszłam do łazienki, otworzyłam pudełko i go wykonałam. Po chwili spojrzałam na wynik, dwie kreski. W moich oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach. Co ja teraz zrobię? Boję się, że kiedy wszyscy się dowiedzą to odwrócą się ode mnie. Zostało mi jedno wyjście: usunąć je, ale najpierw powiem o tym Natalii. Wyszłam z domu i pobiegłam do jej i Maxiego domu. Ta gdy mnie zobaczyła bez słowa mnie przytuliła, a później spytała:
- Co się stało?
- Jjesttem w cciążyy
- Kto jest ojcem dziecka?- zadała pytanie, którego najbardziej się bałam
- Leon i nie, nie wie o tym. I się nie dowie
- To jak je wychowasz?
- Usunę, usunę je- powiedziałam szeptem
- Nie możesz
Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam z ich domu. Te dwa słowa, nie możesz. Tkwiły mi w głowie do końca dnia. Moja siostra ma rację, nie mogę usunąć tego dziecka.
         Biegnę przez ciemny las. Nie widać nic, oprócz nicości. Słyszę kroki za mnąale boję się odwrócić. Czuję, że to mężczyzna, lecz nie mam stu procentowej pewności. Potykam się, nie mogę ruszyć nogą, ani wstać. Dopiero teraz zauważam, że osoba, która za mną biegła ubrana jest na czarno, a na głowie widniej kaptur. Podchodzi do mnie, kuca i ściąga go. Moim oczom ukazuje sie...
        Budzę się w środku nocy. Od paru dni śnią mi się koszmary tego typu. Potrzebuje Leona, jego bliskości. Muszę go odnaleźć i wyjaśnić z nim parę spraw. Jeszcze jutro wylecę do Hiszpanii, gdzie ponoć obecnie się znajduje. Poproszę, aby Ludmiła pojechała ze mną, musi być ktoś przy mnie wtedy. Tak czy siak ma tam swojego chłopaka, więc będzie mogła się z nim zobaczyć, a ja na spokoju porozmawiam z meksykaninem. Kiedy się uspokoiłam znowu poszłam spać. Tym razem mi się udało...

//Leon//
        Mieszkam w Madrycie wraz z moim dawnym kumplem, Federico. Dzisiaj przyjeżdża jego dziewczyna. Próbowałem się dowiedzieć jak ma na imię, ale on cały czas mi mówi: 'Spokojnie, poznasz ją.'' Aż robi się to denerwujące, naprawdę. Nagle zadzwonił dzwonek, byłem szybszy i otworzyłem drzwi. Zobaczyłem pewną blondynkę i JĄ. Fede i ona zostawili nas samych. Weszliśmy do domu:
-Co Cię tu sprowadza?
-Musimy porozmawiać- powiedziała stanowczo
-O czym?
-O tym co się stało po ślubie. Znaczyło to coś dla Ciebie?
-Nie- skałamałem- A dla Ciebie?
-Tak, ale skoro dla Ciebie nie to ja już pójdę
-Ale...
-Cześć
Wyszła.
         Już nigdy jej nie zobaczyłem. Nie wiem co się z nią stało. Nic, zero znaku życia. Ponoć jest w ciąży, ale czy ze mną to naprawdę nie wiem...

                            &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Oddaję w wasze ręce kolejną genialną pracę konkursową tym razem z miejsca 2.
I pewnie wiecie następna praca (1 miejsce) pojawi się jutro.
Avika 

2 komentarze:

  1. Mam jedną uwagę . Zmień kolor czcionki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ______________________-----_____________________________

      Usuń

Theme by Nightingale